Tłumaczenia ustne – nie taki diabeł straszny!
Każda branża ma swoją specyfikę i własne lęki. Polonistom śnią się po nocach uczniowie nieodróżniający Mickiewicza od Słowackiego, polityków w koszmarach sennych odwiedza widmo nieprzekroczenia progu wyborczego, a tłumacze… oni przede wszystkim boją się wpadki przy tłumaczeniu ustnym. Szczególnie, gdy mowa o tłumaczeniu symultanicznym (kabinowym), kiedy czasu na reakcję jest jak na lekarstwo. Czy jest to słuszny strach? Sprawdzamy, czy tłumaczenia ustne naprawdę są takie straszne i czy można się do nich jakkolwiek przygotować!
Tłumaczenia ustne – skąd w ogóle taka potrzeba?
Różnice językowe to kwestia, która istnieje od zarania dziejów. Każde państwo już na samym początku konstytuowało własny język, zaś z ludami sąsiadującymi trzeba było się w jakiś sposób dogadać – stąd właśnie instytucja tłumacza, czyli osoby, która umie się posługiwać dwoma różnymi językami i pracuje w charakterze „przekaźnika informacji”. Rola tłumacza jest szczególnie istotna współcześnie, gdy kontakty między państwami zacieśniają się coraz bardziej – a znamienny niech będzie fakt, że największym pracodawcą dla tłumaczy na świecie są instytucje europejskie.
Tłumaczenia ustne – czy można się do nich przygotować?
Każdy, kto skoczył kierunek studiów związany z językami obcymi wie, że tłumaczenia to nie tylko przekład pisemny. Równie istotnym aspektem pracy tłumacza są przekłady ustne (mało tego, dla wielu są to najciekawsze formy pracy dzięki ciągle podwyższającemu się poziomowi adrenaliny w organizmie). Ale czy na tłumaczenia ustne można się w jakikolwiek przygotować? I jak tego dokonać? Warto przede wszystkim gruntownie przemyśleć, jakie tłumaczenia ustne interesują nas najbardziej – szczególnie, że jest ich kilka rodzajów!
Tłumaczenia symultaniczne a konsekutywne
Zdecydowanie najważniejsze rodzaje tłumaczeń to:
Tłumaczenia symultaniczne (kabinowe) – tłumacz mówi w tym samym czasie co mówca, tłumaczy jego wypowiedź na bieżąco i – co kluczowe – ma ułamek sekundy na namysł, co chce powiedzieć.
Tłumaczenia konsekutywne (następcze) – mówca dzieli swoją wypowiedź na kilka części o kreślonej długości, zaś tłumacz dokonuje przekładu po każdej z partii wypowiedzi.
Widać gołym okiem, że choć tłumaczenia symultaniczne i konsekutywne należą do gatunku mówionych, to jednak różnią się diametralnie:
Podczas, gdy tłumacz symultaniczny musi słuchać i mówić w tym samym czasie, tłumacz konsekutywny najpierw słucha, potem mówi.
Tłumacz symultaniczny ma na dobór słownictwa ułamek sekundy, zaś tłumacz konsekutywny ma krótką chwilę na dobór słownictwa i uporządkowanie wypowiedzi.
Tłumacz symultaniczny pracuje w kabinie, zaś konsekutywny na ogół stoi obok mówcy.
Tłumacz symultaniczny jest „filtrem” dla wypowiedzi: przepuszcza słowa z języka A na język B i nie musi pamiętać tekstu, zaś tłumacz konsekutywny musi zapamiętać niekiedy ogromną ilość słów.
Tłumacz symultaniczny w razie problemów nie może się „zablokować”, bowiem może to skutkować niemożliwością „dogonienia” mówcy, zaś tłumacz konsekutywny może – w drodze ostatecznego wyjątku – pominąć określony fragment (ma czas na umiejętne „załatanie dziury”).
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że stres w pracy tłumacza symultanicznego jest kilkadziesiąt razy większy od tego, który przeżywają tłumacze konsekutywni. Ale czy faktycznie tak jest? W rzeczywistości okazuje się, że poziom stresu w obu dyscyplinach jest podobny – a pełna poprawność i uniknięcie wpadek jest tylko kwestią wprawy!
Jednak z drugiej strony, tłumacze mówią, że lepiej przygotować się na najgorsze. A wiec sprawdźmy:
Jak się nie potknąć na tłumaczeniach symultanicznych?
Choć warto pamiętać o różnicach w pracy tłumacza symultanicznego i konsekutywnego, to jednak trudniejsze środowisko pracy tłumaczy kabinowych nakazuje, aby zastosować się do ich wymagań. Osoba spełniająca konkretne wymogi na tłumacza symultanicznego równie dobrze poradzi sobie w innych rodzajach tłumaczeń – ale ta zależność już nie działa w drugą stronę.
I co jest potrzebne, aby tłumaczenia ustne poszły sprawnie i poprawnie?
Nienaganna znajomość języka – jest to absolutna podstawa w pracy tłumacza, ale w tłumaczeniach pisemnych bardzo łatwo zamaskować braki np. w słownictwie specjalistycznym – przy tłumaczeniach ustnych po prostu nie ma czasu na sprawdzenie wyrazu w słowniku.
Płynność mówienia – znajomość odpowiedniego słownictwa to jedno, ale niezbędna jest dbałość o to, aby unikać „czarnej dziury” oraz anakolutów, czyli błędów składniowych w wypowiadanych zdaniach (na co najczęściej nawet nie zwracamy uwagi w życiu codziennym).
Nienaganna dykcja – w przeciwnym razie nasze tłumaczenia ustne nie zostaną zrozumiane przez słuchaczy, a cała praca pójdzie na marne.
Podzielność uwagi – w tłumaczeniach symultanicznych niezbędna jest umiejętność połączenia dwóch czynności: słuchania osoby przemawiającej i jednoczesnego mówienia do osób korzystających z zestawów słuchawkowych.
Umiejętność pracy pod presją – nadzwyczajne tempo mówienia jest cechą wielu mówców, którzy zdają się zapominać o obecności tłumaczy kabinowych. Nawet najmniejszy przestój powoduje opóźnienie, którego trudności z nadrobieniem rosną w postępie geometrycznym. Niezbędne jest, aby umieć zachować zimną krew – a w razie potrzeby wiedzieć, jaki fragment wypowiedzi ominąć, aby słuchacze nie zorientowali się w ewentualnych wpadkach.
Dobra pamięć – bez tego ani rusz: w przypadku „czarnej dziury” i straconych sekund dobrze jest rejestrować w głowie ciągle pędzącą do przodu wypowiedź. Wyjściem z kłopotliwej sytuacji będzie wtrącenie ominiętych fragmentów w luźniejszych partiach wypowiedzi, zaś słaba pamięć sprawia, że niedokonane tłumaczenia ustne giną bezpowrotnie.
Bezbłędne tłumaczenia ustne – wystarczy ciągła praktyka? A może są inne sposoby?
Chociaż nie wiem jak chcielibyśmy udoskonalić warsztat, to jednak podstawą do sukcesu w dowolnych tłumaczeniach ustnych jest ciągłe szlifowanie umiejętności. Nawet najbardziej doświadczeni tłumacze wiedzą, że nigdy nie można spocząć na laurach, a język stale ewoluuje. Dlatego jedynym wyjściem z tej sytuacji jest niczym nieprzerwana praktyka – a tłumaczyć możemy dosłownie wszystko, co tylko usłyszymy.
Tłumaczenia ustne to nie tylko zdolności językowe
Trzeba jednak mieć z tyłu głowy, że praca tłumacza ustnego to coś więcej niż znajomość określonego słownictwa i struktur gramatycznych – liczy się również odpowiednia kondycja fizyczna. Dlatego warto dbać o to, aby umieć mówić przez dłuższy czas na określony temat. Każdy, kto choć raz podjął się tłumaczenia ustnego wie, że kilkadziesiąt minut tłumaczenia bez żadnej przerwy powoduje gigantyczne bóle głowy, a nawet „przegrzanie” mózgu. Praca długodystansowca jest niezwykle wyczerpująca – dlatego lepiej zawczasu przygotować się do tego stanu. Tłumacz ustny jest niczym maratończyk: trzeba umieć biegać, ale znacznie ważniejsza jest kondycja, która pozwala dobiec do 42. kilometra!
Jak jeszcze można się przygotować do pracy tłumacza ustnego?
Każdy maturzysta wie, że nie ma sensu przygotowywać się do egzaminu na kilka minut przed rozpoczęciem pisania. Dlatego też powinniśmy pamiętać, że istotnym czynnikiem determinującym pracę tłumacza jest zachowanie higieny pracy. Jeżeli stale szlifujesz słownictwo, znasz wszystkie struktury gramatyczne i co jakiś czas próbujesz sił w tłumaczeniu ustnym przed telewizorem, to nie ma sensu silić się na kolejne wymagające ćwiczenia. Zamiast tego pomyśl o tym, że nie ma tłumaczy idealnych – są tylko tacy, którzy sprytnie maskują swoje błędy. I jeśli podczas pracy jako tłumacz symultaniczny zapomnisz jakiegoś słowa, zawsze możesz skorzystać z ostatniej deski ratunku. W każdej kabinie znajduje się przycisk wyciszający na kilka sekund mikrofon – jest to forma ratunku dla tłumacza, który może tę chwilę wykorzystać na poproszenie innych tłumaczy o pomoc. A słuchacze i tak pomyślą, że nastąpiły „pewne zakłócenia techniczne”.
Na imię mam Michał i pochodzę z Opola, gdzie się urodziłem i mieszkam. Tu także pracuję jako tłumacz języka niemieckiego i copywriter. W zawodzie pracuję już od 5 lat i nie wyobrażam sobie innego zajęcia, Bardzo lubię swoją pracę i sporo czytam w tym zakresie. Dzięki temu stale uczę się nowych rzeczy, które pomagają mi w pracy. Dzięki temu mogę podzielić się z wami własnym doświadczeniem i spostrzeżeniami. Moim hobby poza pracą i językiem niemieckim są zwierzęta. Sam mam w domu trzy psy i dwa koty, które świetnie się dogadują.